Jak zdobywa się dach świata? – rozmowa z Magdaleną Madej, która 21 maja 2023 r. stanęła na wierzchołku Mount Everest.

Naszą rozmówczynią jest Magdalena Madej, urodzona w Warszawie i wychowana w Tatrach. Jest ona nieustraszoną kobietą gór, podróżującą po świecie i zdobywającą coraz ambitniejsze szczyty. Na swoim koncie ma już osiągnięcia takie jak Manaslu, Ama Dablam i Lhotse, a ostatnim jej celem było zdobycie Mount Everest. Przed tym wyzwaniem Magda intensywnie przygotowywała się pod okiem trenera Karola Henniga. Dzięki temu mamy teraz okazję porozmawiać z nią o jej przygotowaniach i wrażeniach z tej wyjątkowej wyprawy.




Jakie były Twoje wcześniejsze doświadczenia w zdobywaniu wysokogórskich szczytów?

Całe moje doświadczenie z gór wysokich (powyżej 6000 m) zdobyłam w Himalajach w Team-ie Sherpów, którzy jako pierwsi w historii w 2021 roku weszli zimą na szczyt K2 oraz pod przewodnictwem Nirmala Purja – Nimsdai, który ustanowił wiele rekordów świata w himalaizmie. To on wszedł na wszystkie 14 szczytów w 6 miesięcy i 6 dni i to jego historię przedstawia dokument, który ukazał się w Netfixie Nothing is Impossible (14 szczytów, Wszystko jest możliwe) oraz w książce Beyond Possible (Poza Możliwe).

Znalazłam się w najlepszym miejscu i czasie do tego, aby zacząć wspinać się w Himalajach. Wykorzystałam ten moment w 100%, w każdym sezonie górskim byłam na ekspedycji. Mój sukces zawdzięczam ludziom, którzy byli wtedy wokół mnie. W tym środowisku wspinanie na 8000 m jest zupełnie normalne. Wszyscy moi znajomi (Nepalczycy oraz osoby z różnych stron świata) mają na swoim koncie wejścia na 8000 m. Ludzie nie wątpią w Twoje cele, czy marzenia.

W tym samym miesiącu, w którym przeprowadziłam się do Nepalu, padł pomysł trekkingu pod Ama Dablam. Mój mąż od razu zasugerował: „Powinnaś iść na ekspedycję, a nie na trekking. Niezależnie jak wysoko wejdziesz, czy uda Ci się dojść do C1 czy C2 to i tak będzie Twój szczyt, bo nigdy nie byłaś na tej wysokości. Idź, spróbuj i sprawdź się”. 11.11.2021 stanęłam na szycie Ama Dablam 6812 m, według Sherpów jednym z najbardziej technicznych szczytów w Himalajach.

Obycie z górami miałam, bo tak jak wspomniałaś wychowałam się w Tatrach i jako dziecko przeszłam wszystkie turystyczne szlaki nawet po kilka razy. Od 2014 sport był w moim życiu w wielu formach, zaliczyłam również wspinaczki w Alpach oraz via ferraty. Więcej na temat mojego przygotowania jeszcze przed Ama Dablam znajdziecie pod tym postem – link do posta.

Później kolejno mniej więcej w odstępach czteromiesięcznych byłam na Lhotse 8516 m, czwarta najwyższa góra na świecie, Manaslu 8163 m, która okazała się dla mnie najtrudniejszą mentalnie wyprawą. Wstrzymana została decyzją wszystkich firm ekspedycyjnych i zakończyła się na 7000 m po 3 próbach wejścia na szczyt. Zbyt duże ryzyko lawinowe, które zabrało tego sezonu kilka bardzo doświadczonych sportowców sprawiło, że wszyscy zgodnie postanowili się wycofać.

Magda z Nirmalem Purja

Co sprawiło, że zdecydowałaś się na wejście na Mount Everest po zdobyciu innych szczytów?

CZAS – po prostu wiem, że jest to najlepszy moment w moim życiu, żeby to zrobić. Rok poświęciłam na zebranie doświadczenia, przygotowanie kondycyjne, treningi, pracę przy komputerze, aby pozyskać sponsorów oraz finansowanie na wyprawę. Mam 35 lat, KIEDY JAK NIE TERAZ. W życiu najważniejsze są dla mnie wspomnienia, emocje, które kolekcjonuje zbierając przeżycia. Życie samo napisało dla mnie ten scenariusz, podsunęło pod stopy Himalaje. Ja jedynie podjęłam to ryzyko i zdecydowałam się spróbować.

Jak przygotowywałaś się fizycznie i mentalnie do wyzwania zdobycia Mount Everestu?

Do poprzednich ekspedycji przygotowywałam się sama. Mieszkałam wtedy w Kathmandu i miałam dostęp do pełnej siłowni, na której najwięcej czasu przeznaczałam na trening cardio na bieżni bądź schodach oraz wzmocnienie mięśni core ramion i pleców. W niewielkiej odległości od domu miałam również 20-kilometrowe szlaki turystyczne na wysokości około 2500 oraz świetne miejsce, na krótki, ale intensywny trekking, podczas którego pokonywałam 1000 m przewyższenia. Na wszystkie te treningi, a nawet spacery po mieście zabierałam plecak z obciążeniem około 8-12 kg.

Problem pojawił się, kiedy w listopadzie 2022 przeprowadziłam się nad morze w Wietnamie, gdzie temperatura już o 8 rano wynosiła około 30℃ przy wilgotności 80%-90%. Podjęłam wtedy decyzję, że chce znaleźć kogoś, kto pomoże mi w przygotowaniach, tak aby pomimo zmiany środowiska, w którym jestem jeszcze lepiej przygotować się do wyprawy na Everestu. Zależało mi, aby był to ktoś z wiedzą sportową, ale specjalizujący się w treningach wysokogórskich. Wiedziałam, że nikt inny nie będzie w stanie mnie przygotować. Tak naprawdę nikt kto nie był na wysokości powyżej 6000 m, nie jest w stanie wyobrazić sobie, z czym zmierza się nasze ciało i na jakie trudności jest wyeksponowane. Karol ma ogromną wiedzę nie tylko na temat motoryki, wydolności czy pracy naszego ciała, ale również, zebraną na podstawie realnych badań i danych z kilku innych ekspedycji na 8k. Z Karolem zaczęłam współpracować od drugiej połowy grudnia 2022 do końca marca 2023, czyli 3,5 miesiąca. Przygotowany dwutygodniowy plan treningowy pozwolił mi usystematyzować i zwiększyć jeszcze bardzo ilość oraz intensywność treningów.

everest-magda-madej_7
everest-magda-madej_6

Czy treningi pod okiem naszego trenera były wymagające?

Tak, ale tego właśnie oczekiwałam. Chciałam, aby współpraca z trenerem była dla mnie stymulatorem do osiągnięcia lepszych wyników.
Największą trudnością był dla mnie jednak upał i powtarzalność miejsc, w których realizowałam długie treningi. W Wietnamie trekkingi 5-godzinny zawsze robiłam na tym samym szlaku. Temperatura powyżej 30-35℃ i słońce operujące przez cały dzień dawały w kość. To jak pięciogodzinny trening w saunie. Będąc w Warszawie natomiast treningi realizowałam w wieżowcu, na klatce schodowej. 57 pięter w górę i 57 pięter w dół, pięć powtórzeń albo 3 godziny. W zamkniętej, szarej przestrzeni, jedynie z żółtymi paseczkami na schodkach, które przy schodzeniu w dół wirowały mi w głowie.

Wspinam się i podróżuje, bo uwielbiam być w nowych miejscach. Gdybym mogła realizować te treningi w różnych miejscach na łonie natury, pomimo trudności i ogromnego wysiłku, który w nie wkładałam, sprawiałyby mi niezłą frajdę i satysfakcję.

Jakie były największe trudności, z jakimi się spotkałaś podczas zdobywania szczytu?

Zdecydowanie był to mróz! Podczas ataku szczytowego temperatura spadła do -30’C z szalejącym wiatrem 40-50 km/h, który tylko potęguje wychładzanie. W zasadzie nie możesz się zatrzymać na odpoczynek, bo po kilku minutach twoje ciało wytraca zupełnie energię i ciepło. Walczysz cały czas o nieodmrożenie sobie palców u rąk, czy u stóp. Po zdjęciu rękawiczki końcówki palców zaczynają drętwieć już po kilkudziesięciu sekundach. Warunki, które panowały tej nocy, były realnym zagrożeniem, nie było więc miejsca na błąd.

everest-magda-madej_9
everest-magda-madej_8

Jak wyglądało Twoje przygotowanie logistyczne i żywieniowe do tego przedsięwzięcia?

Przed ekspedycją wiedziałam, że chcę przytyć około 3-4 kg. Nie korzystam z odżywek czy dodatkowych suplementów diety. Jadłam po prostu nie odmawiając sobie niczego, zwiększając kaloryczność posiłków, szczególnie w dni o zwiększonym wydatku energetycznym. Jeżeli chodzi o wyżywienie podczas ekspedycji – po 3 ekspedycjach dokładnie wiedziałam już, że na wysokościach mam problemy  z apetytem. Dlatego z Polski przywiozłam bardzo dużo słodyczy oraz dań suchych (nie tylko liofilizowanych) o smakach, które najbardziej mi odpowiadały. Podczas rotacji i ataku szczytowego, pomimo że mam zapewnione pełne wyżywienie od firmy ekspedycyjnej, z którą się wspinam, zawsze zabieram z sobą swoje już wcześniej przygotowane pakiety jedzeniowe.

Pomimo że nie mieszkam już w Kathmandu, to wciąż to miasto jest moim domem. Mam tam swoje miejsca, przyjaciół i przede wszystkim cały swój sprzęt wspinaczkowy. Trekking aklimatyzacyjny, na którym byłam przed rozpoczęciem wyprawy, organizowałam sobie sama i byłam na nim sama. Natomiast w przypadku ekspedycji korzystam z pełnego serwisu i logistyki firmy Nimsa, z którą byłam na wszystkich wyprawach.

Co Cię najbardziej zaskoczyło podczas tej wyprawy?

Ha, ha, ha – NIC :D. Mieszkałam rok w Nepalu, spędziłam ponad 150 dni w górach wysokich i nauczyłam się dwóch najważniejszych rzeczy:
Nie mieć oczekiwań i elastycznie podchodzić do zmian, nawet tych nagłych.

Już mnie nie zaskakuje, gdy plany zmieniają się i muszę wyjść za 2 godziny na summit push albo gdy utknę na kilka nocy w Lukla (miejscowości na 2800 m) gdy przez pogodę wszystkie loty do Kathamndu zostały odwołane. W Himalajach realnie doświadczasz, że Twoim życiem i planami rządzi SIŁA NATURY. Sherpowie doskonale to rozumieją, dlatego jest w nich tyle spokoju i opanowania. Warto się tego uczyć, bo niezależnie, gdzie jesteśmy, zmiany w naszym życiu zawsze były i będą. Im szybciej zaadaptujemy się do nowych planów tym łatwiej będzie nam pokonać trudności.

Gdybyś miała porównać wszystkie swoje wysokogórskie wyprawy, którą najlepiej wspominasz?

Gdybyś miała porównać wszystkie swoje wysokogórskie wyprawy, którą najlepiej wspominasz?

Chyba największym przeżyciem na zawsze będzie dla mnie Ama Dablam. Gdy robisz coś pierwszy raz, to zawsze będzie to najmocniejszym doświadczeniem. Podczas Ama Dablam pierwszy raz byłam w Himalajach. Płakałam ze szczęścia i z wzruszenia chyba każdego dnia podczas trekkingu. Zaskakiwało i zadziwiało mnie wszystko wokół.
Pierwsza noc z pełnią księżyca i rozgwieżdżonym niebem z rozlaną drogą mleczną, ceremonia Puja i tańce z Sherpami w ciągu dnia przy nepalskiej muzyce, poranki z alarmem w postaci yaków, które na szyi miały zawieszone dzwony, spacerując wokół namiotu obgryzając trawę.

Ale… również Ama Dablam byłam dla mnie najcięższą wyprawą. Wiele się nauczyłam, o wielu rzeczach wtedy jeszcze nie wiedziała. Pierwszy raz spałam w namiocie przy -15’C, nie wiedziałam jak o siebie dbać i jak istotne są na tej wysokości najmniejsze szczegóły w przygotowaniu. Na tej wyprawie uczyłam się nawet jak prawidłowo oddychać. Nigdy nie zapomnę pierwszej nocy w Base Campie, gdy obudziłam się połykając łapczywie powietrze, byłam przekonana, że się duszę. Rozchorowałam się w Base Campie. Atak szczytowy był dla mnie bardzo ciężki, z wycieńczenia wymiotowałam pomiędzy C3, a szczytem.

Ostatnie, chyba oczywiste: Jakie plany po Evereście?

Oczywiście, że są już kolejne cele 😀

Do skompletowania czterech najwyższych gór świata brakuje mi jeszcze wejść na K2 (8611 m.n.p.m) oraz Kangchenjungę (8586 m.n.p.m.)
Realizacja jest możliwa w ciągu jednego roku, ale dopięcie kompleksowego wsparcia sponsorskiego jest bardzo, bardzo trudne. To praca na pełny etat, mam nawet odczucie, że jest to najtrudniejszy etap w realizacji wspinaczki na 8k. Dużo elementów musi się zgrywać w jednym czasie, ale nie tracę nadziei i już działam w tym kierunku.

Dziękujemy bardzo za poświęcony czas i podzielenie się ciekawymi doświadczeniami. Na pewno będzie to inspiracja dla naszych czytelników, a jeśli chcecie wiedzieć więcej o tej wyprawie to już w poniedziałek 10.07.2023 r.  zapraszamy Was na live na naszym instagramie, podczas którego Magda opowie nam więcej o swojej wyprawie: Instagram Formy na Szczyt.

Chcesz przygotować się do swoich wyzwań sportowych? Nasi specjaliści Ci w tym pomogą ➡

Wszystkie prawa zastrzeżone.
Aklimatyzacja wysokogórska Forma na Szczyt